skip to main |
skip to sidebar
Relacja miała zostać przygotowana zaraz po imprezie, jednak z przyczyn niezależnych ode mnie (paskudna grypa żołądkowa) musiałem odłożyć ją ad calendas graecas. Koło 23 kiedy znaleźliśmy się w klubie, parkiet świecił widocznymi pustkami. Zacząłem się zastanawiać, że być może to efekt równoległej imprezy w koszalińskim amiteatrze, czytaj koncert lubianego i cenionego artysty estradowego Jacka Stachurskiego aka Stachursky.
Co do meritum - akurat gdy przyszedłem, naparzał Sajam - dość ciężko i jednostajnie łupał bmorowe hity i niehity nierobiące absolutnie żadnego wrażenia na zebranej publice. Po jakimś czasie za deckami zastąpił go Invent, który spowodował, że publika, która koniec końców zaczęła napływać, zaczęła się bawić na parkiecie. Electro+house+baile+bmore (szczypta tylko!) to była recepta na plastelinową publiczność tego wieczoru.
Grubo po północy pojawili się dumni reprezentanci Portugalii oraz Nigerii będący u nas na wymianie studenckiej. Wśród nich znalazł się także Ricardo, którego gościliśmy swego czasu w naszej audycji poświęconej kuduro. Jego przyjaciel, którego imienia niestety nie pamiętam próbował nawiązać ze mną konwersację, którego clou stanowiło zdanie "I know you from Ricardo". Nice. Na jednym ze zdjęć widoczna kosmitka-blachara, którą na imprezę przytargał ww. Ricardo. Jak widać głód blond-lachonów przysłania południowcom czasem rozum i poczucie dobrego smaku. Anyways, impreza udana i oby więcej takich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz