Nie jestem wielkim fanem książek Krajewskiego. Z grubsza są pisane na jedno kopyto - bohaterowie są często gęsto przerysowani, wszyscy władają greką i łaciną na poziomie zaawansowanym (sam autor jest łacinnikiem stąd też liczne łacińskie wtręty, sentencje i paremie co strasznie irytuje). Mimo wszystko seria o komisarzu Mocku jest na nasze warunki bardzo pomysłowa i ciekawie napisana. Krótko mówiąc = dobrze się czyta.
"Śmierć..." to pierwsza z przygód dziejących się w przedwojennym Wrocławiu. To mocno czuć, bowiem ma się wrażenie, że Krajewski pisał to jako zamkniętą całość a sukces zachęcił go do napisania prequeli i sequeli. Taki rynek. W tym tomie znajdziemy knowania SS, tajemnicze morderstwo o podłożu religijnym, masonów oraz nawet odwołania do wypraw krzyżowych. Nie jest to nic niezwykłego ale jako inteligentne czytadło - jak znalazł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz