skip to main |
skip to sidebar
"Pora Mroku" jest podłym horrorem nakręconym przez reżysera tvn-owskiego serialu "Teraz albo nigdy", co wystarczałoby chyba za antyrekomendację. Ten niby-pierwszy-polski-horror-od-lat to totalne nieporozumienie oparte na wyświechtanych kliszach, fatalnej grze aktorskiej (co z drugiej strony zrobić przy tak absurdalnym scenariuszu) i braku pomysłu (no chyba że za taki uznać wątki nazistowsko-templariuszowskie - sic!). Dno (można oglądnąć chyba jedynie po to, żeby się pośmiać).
"Sierociniec" to z kolei rewelacyjny psychologiczny horror, który wyprodukował twórca "Labiryntu Fauna". Atmosfera grozy, strachu, świetne napięcie, znakomite aktorstwo - to decyduje o sukcesie tego obrazu. Bohaterka "Sierocińca" ma adoptowanego synka, który przyjaźni się z niewidzialnymi (dla niej) nieznajomymi, gdy w pewnym momencie synek znika w niewyjaśnionych okolicznościach - wtedy zaczyna się jej powrót do mrocznych czasów dzieciństwa. Mistrzostwo!
"Alpha Dog" to quasi-sensacja o środowisku bananowej młodzieży oraz o dilerach narkotykowych w LA, podobno oparta na prawdziwych wydarzeniach. Znani aktorzy w epizodach (Bruce Willis, Harry Dean Stanton, Sharon Stone), a za kamerą Nick Cassavetes (syn słynnego Johna). Występuje też, i to z powodzeniem, Justin Timberlake - cały wytatuowany na potrzeby filmu i bardzo wiarygodny. Niezłe kino.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz