Polska editami stoi. Rok 2009 pełen jest takich super wynalazków. Wczoraj wrzucałem remix Franza Ferdinanda chłopaków a dziś tym razem solowa robota Zambona. Słuchaj tego dzieciaku !
PS. Wersja jest w jakości 320 a więc akurat w takiej żeby rozgrzać parkiet do czerwoności.
a np. wersje 192 nie "rozgrzewaja" parkietu? Moze 320tki maja jakas magiczna moc o ktorej jeszcze nie wiem ;) W koncu pisze o tym Bisti - ikona polskich "blogow muzycznych"...
do anonima: dziwny komentarz kolego. owszem nie kazdy a w zasadzie nawet mniejsosc pewnie slyszy ta roznice zwlaszcza ze w wiekszosci polskich klubow sa problemy z dobrym naglosnieniem, ale faktem jest ze dla dja jest to dosc istotna roznica.
nie ma to jak czepiać się dupereli udając, że się nie kuma albo co gorsza faktycznie nie kumając prostej zależności i to jeszcze anonimowo. brak cywilnej odwagi żeby podpisać się pod własnymi poglądami?
co do editu to imho jest kiepski z kilku powodów:
track ten leży w co drugiej polskiej piwnicy i jest w posiadaniu (idę o zakład) 95% polskich DJs, nawet tych grających muzykę techniczną.
imho ideą editu jest wyciągniecie ciekawych fragmentów z względnie nieciekawego i/lub nieznanego kawałka i twórcze zbudowanie z tegoż nowej jakości lub przygotowanie utworu nie nadającego się początkowo do mixu do tej czynności. powtórzenie w formie loopu frazy wokalnej i poprzestawianie kilku klocków tym nie jest. jeśli jest to efekt czyjejś pracy pewnego nudnego popołudnia to spoko ale nie szukajmy twórczości tam gdzie jej nie ma.
JSN abstrachując od tego czy się podoba czy nie, to nie do końca zgadzam się z twoją opinią o editach.
Powstają najróżniejsze edity również bardzo znanych i ogranych numerów i często są to tylko poprzestawiane klocki, wydłużone loopy, dodane dileje tu i owdzie albo po prostu dodany sam bit. tak robią nawet najbardzej znani "editowcy" jak Greg Wilson, Pilooski czy Todd Terje.
Oczywiście zgodze się z tobą, że największą wartość mają te edity, które odkrywają pewien kawałek na nowo lub przybliżają go publiczności bo wcześniej był nieznan (pracuję nad tym:)
Co do Franka Kimono....znam jednego Dj'a który ma ten numer na vinylu w casie...faktem jest, że jest to numer ogólnie popularny i rzczywiscie leży w co drugiej polskiej piwnicy, ale czy to źle?
I nie upieram się, że jest to sztuką jest to narazie raczej amatorska zabawa muzyką tak jak trafnie zgadłeś - jednego popołudnia...ale zapewniam cię, że nie było one nudne.
Tak czy inaczej dzieki za słowa krytyki, zawsze pomagają trzeźwo spojrzeć na własne "dzieło":)
6 komentarzy:
a np. wersje 192 nie "rozgrzewaja" parkietu?
Moze 320tki maja jakas magiczna moc o ktorej jeszcze nie wiem ;) W koncu pisze o tym Bisti - ikona polskich "blogow muzycznych"...
drogi anonimie,
chodzi tylko o jakosc nagrania.
bez zlosliwosci prosze. pozdrawiam
do anonima:
dziwny komentarz kolego. owszem nie kazdy a w zasadzie nawet mniejsosc pewnie slyszy ta roznice zwlaszcza ze w wiekszosci polskich klubow sa problemy z dobrym naglosnieniem, ale faktem jest ze dla dja jest to dosc istotna roznica.
mi sie najbardziej podobal fragment o 'ikonie polskich blogow'...
pozdrawiam
nie ma to jak czepiać się dupereli udając, że się nie kuma albo co gorsza faktycznie nie kumając prostej zależności i to jeszcze anonimowo. brak cywilnej odwagi żeby podpisać się pod własnymi poglądami?
co do editu to imho jest kiepski z kilku powodów:
track ten leży w co drugiej polskiej piwnicy i jest w posiadaniu (idę o zakład) 95% polskich DJs, nawet tych grających muzykę techniczną.
imho ideą editu jest wyciągniecie ciekawych fragmentów z względnie nieciekawego i/lub nieznanego kawałka i twórcze zbudowanie z tegoż nowej jakości lub przygotowanie utworu nie nadającego się początkowo do mixu do tej czynności. powtórzenie w formie loopu frazy wokalnej i poprzestawianie kilku klocków tym nie jest. jeśli jest to efekt czyjejś pracy pewnego nudnego popołudnia to spoko ale nie szukajmy twórczości tam gdzie jej nie ma.
JSN abstrachując od tego czy się podoba czy nie, to nie do końca zgadzam się z twoją opinią o editach.
Powstają najróżniejsze edity również bardzo znanych i ogranych numerów i często są to tylko poprzestawiane klocki, wydłużone loopy, dodane dileje tu i owdzie albo po prostu dodany sam bit. tak robią nawet najbardzej znani "editowcy" jak Greg Wilson, Pilooski czy Todd Terje.
Oczywiście zgodze się z tobą, że największą wartość mają te edity, które odkrywają pewien kawałek na nowo lub przybliżają go publiczności bo wcześniej był nieznan (pracuję nad tym:)
Co do Franka Kimono....znam jednego Dj'a który ma ten numer na vinylu w casie...faktem jest, że jest to numer ogólnie popularny i rzczywiscie leży w co drugiej polskiej piwnicy, ale czy to źle?
I nie upieram się, że jest to sztuką jest to narazie raczej amatorska zabawa muzyką tak jak trafnie zgadłeś - jednego popołudnia...ale zapewniam cię, że nie było one nudne.
Tak czy inaczej dzieki za słowa krytyki, zawsze pomagają trzeźwo spojrzeć na własne "dzieło":)
Prześlij komentarz