10 kwi 2008

Film: "Control"
























Bardzo dobry, niestereotypowy film o liderze Joy Division - Ianie Curtisie. Nie jest to kolejny banalny obraz o upadku gwiazdy, która miała wszystko, nie jest to patetyczny panegiryk na cześć legendarnego lidera kultowego zespołu.

Curtis pokazany jest jako melancholijny młodzieniec, który tak naprawdę nie wie czego chce od życia a ważne decyzje podejmuje pod wpływem często niezdrowego impulsu. Takim impulsem jest małżeństwo w wieku 19 lat, błędna decyzja o potomstwie oraz spontaniczna decyzja o zostaniu członkiem zespołu. Bohater filmu bardzo źle czuje się w narzuconej przez innych roli, nie chce być gwiazdą, walczy sam ze sobą, poznaje Belgijkę, w której się zakochuje (nie potrafi rozwiązać tego miłosnego trójkąta, miota się między miłością do nowej kochanki a oddaniem żony). Okazuje się, że cierpi na epilepsję, poza tym ma dość częste "napady" melancholii i czuje , że wszystko go powoli przytłacza. W końcu , w przeddzień wyjazdu w trasę po USA popełnia samobójstwo.

Nie wiem o ile historia artysty będącego specyficznym Werterem przemysłu muzycznego jest wiarygodna tym bardziej, że współproducentką tego filmu jest żona Curtisa - Debbie (przedstawiona bardzo martyrologicznie i cierpiętniczo).

Broni się za to sama muzyka Joy Division - brzmi nadal bardzo świeżo. Przyznam szczerze, że do tej pory nie miałem okazji zapoznać się z ich dyskografią (wstyd!) ale teraz jest doskonała okazja, żeby to nadrobić.

Brak komentarzy: