Rocknrolla. Guy Ritchie po rozstaniu z Madonna próbuje powrócić do wysokiej formy, którą zdecydowanie był utracił, próbuje głównie za pomocą autocytatów i brnięcia w nielogiczne zapętlanie scenariusza. Film jest niezły ale kurewsko męczący i strasznie średni. Ale i tak lepszy od żałosnego Revolvera (brrrrr!).
Milk. Gejowski dramat z Seanem Pennem w roli tytułowej - homoaktywisty walczącego o prawa i zrozumienie dla swojej orientacji. Męczennika dla sprawy. Film cholernie po amerykańsku patetyczny, poza tym sam temat jakiś taki w sumie obrzydliwy. Nie jestem homofobem - bardzo podobała mi się "Tajemnica Brokeback Mountain". W każdym razie gdy Milk ginie z rąk zamachowca westchnąłem z ulgą, że to już koniec. Penn dostał za rolę Oscara - politycznie poprawnego, bo o wiele lepszą kreację stworzył Rourke w "Zapaśniku". Reżyserem Milka jest Gus Van Sant, sam homo, który w każdym filmie przemyca do znudzenia wątki gejowskie. Nie wiem jak wy ale ja się nie dałem nabrać na tę historyjkę o tolerancji, zrozumieniu innych, empatii i walki o prawa człowieka (zieeeeeeeeeeeeeeeeeeeew).
Oszukana. Clint Eastwood w kapitalnej formie, tym razem za kamerą, opowiada historię na faktach - o kobiecie której porwano dziecko i policja chcąc się wykazać znajduje zgubę ale gdy okazuje się, że to nie jest właściwe dziecko, robi wszystko, żeby kobietę skompromitować i nie dopuścić do wyjścia prawdy na jaw. W głównych (ŚWIETNYCH) rolach Angelina Jolie oraz John Malkovich. Doskonale pokazana walka z systemem, machiną biurokracyjną oraz z wszechwładną i bezkarną policją USA schyłku lat 20-tych. Obraz smutny i jednocześnie bardzo przekonujący. Polecam!
Choke/Udław się. Nieudana adaptacja prozy Palahniuka (ten od "Fight Club"). Bohaterem jest uzależniony od seksu i dławiący się zawodowo (to ciekawy wątek) pracownik kolonialnego parku rozrywki. I to tyle na temat. Szkoda na taki scenariusz ról Sama Rockwella i Anjeliki Houston. Może gdyby powieść adaptował David Fincher to byłoby coś a tak to mamy niemal lustrzane odbicie treści książki, przeniesione bez ładu i składu. Szkoda potencjału.
Strażnicy. Adaptacja kultowego komiksu wzbudziła mieszane odczucia. Polecam szczególnie tę zjadliwą, graficzną recenzję.Prawie 3 godziny z superbohaterami potrafi nieźle zmęczyć ale naprawdę warto. Zack Snyder ("300") stanął na wysokości zadania i zrobił epickie dzieło osadzone w czasach alternatywnej Ameryki rządzonej trzecią kadencję przez Nixona, czasach zagrożenia nuklearnego ze strony Sowietów i półoficjalnej roli tytułowych Strażników w polityce i działaniach rządu. Reżyser postawił na mało znane twarze, na efekty (wyśmienity początek!) i w moim przekonaniu wygrał. Oczywiście są dłużyzny itp. ale nawet one nie są przeszkodą w rozkoszowaniu się kadrami, zdjęciami i fabułą. Polecam !
Złoty środek. Hm, miałem bilet za darmo to poszedłem. Nowy film z Przybylską aka Mariolką ze Złotopolskich w podwójnej roli (niemal jak "Tootsie" !!!) głównej. Fajne momenty to: rozmowy starego Lubaszenki z Pazurą, kilka zabawnych gagów, rola Gonery, fajny Kowalewski w roli skorumpowanego ministra. Minusy - wszechobecny product placement (Pazura wkłada do piekarnika kurczaka używając Winiary, najs a wszyscy piją Luksusową jeżdząc Lexusami oraz słuchając Radia Zet), sztuczne epatowanie praskim klimatem (modne skądinąd od czasu "Rezerwatu"), umięśniony Pazura z doczepionym "mięśniem" piwnym, dziwne ficzuringi (Kabaret Oralnego Niepokoju, Roker Perejro), zupełnie drewniania Przybylska (średnio ładna w tym filmie) w koszmarnej (what??????) charakteryzacji. Nie ma co streszczać fabuły - to po prostu komedia romantyczna, z tym, że mało śmieszna i ciężka w odbiorze. Lubaszence radzę zostawić kamerę w spokoju i grać w "Barwach szczęścia". Na zdjęciu Przybylska, hahahahaha.
Oszukana. Clint Eastwood w kapitalnej formie, tym razem za kamerą, opowiada historię na faktach - o kobiecie której porwano dziecko i policja chcąc się wykazać znajduje zgubę ale gdy okazuje się, że to nie jest właściwe dziecko, robi wszystko, żeby kobietę skompromitować i nie dopuścić do wyjścia prawdy na jaw. W głównych (ŚWIETNYCH) rolach Angelina Jolie oraz John Malkovich. Doskonale pokazana walka z systemem, machiną biurokracyjną oraz z wszechwładną i bezkarną policją USA schyłku lat 20-tych. Obraz smutny i jednocześnie bardzo przekonujący. Polecam!
Choke/Udław się. Nieudana adaptacja prozy Palahniuka (ten od "Fight Club"). Bohaterem jest uzależniony od seksu i dławiący się zawodowo (to ciekawy wątek) pracownik kolonialnego parku rozrywki. I to tyle na temat. Szkoda na taki scenariusz ról Sama Rockwella i Anjeliki Houston. Może gdyby powieść adaptował David Fincher to byłoby coś a tak to mamy niemal lustrzane odbicie treści książki, przeniesione bez ładu i składu. Szkoda potencjału.
Strażnicy. Adaptacja kultowego komiksu wzbudziła mieszane odczucia. Polecam szczególnie tę zjadliwą, graficzną recenzję.Prawie 3 godziny z superbohaterami potrafi nieźle zmęczyć ale naprawdę warto. Zack Snyder ("300") stanął na wysokości zadania i zrobił epickie dzieło osadzone w czasach alternatywnej Ameryki rządzonej trzecią kadencję przez Nixona, czasach zagrożenia nuklearnego ze strony Sowietów i półoficjalnej roli tytułowych Strażników w polityce i działaniach rządu. Reżyser postawił na mało znane twarze, na efekty (wyśmienity początek!) i w moim przekonaniu wygrał. Oczywiście są dłużyzny itp. ale nawet one nie są przeszkodą w rozkoszowaniu się kadrami, zdjęciami i fabułą. Polecam !
Złoty środek. Hm, miałem bilet za darmo to poszedłem. Nowy film z Przybylską aka Mariolką ze Złotopolskich w podwójnej roli (niemal jak "Tootsie" !!!) głównej. Fajne momenty to: rozmowy starego Lubaszenki z Pazurą, kilka zabawnych gagów, rola Gonery, fajny Kowalewski w roli skorumpowanego ministra. Minusy - wszechobecny product placement (Pazura wkłada do piekarnika kurczaka używając Winiary, najs a wszyscy piją Luksusową jeżdząc Lexusami oraz słuchając Radia Zet), sztuczne epatowanie praskim klimatem (modne skądinąd od czasu "Rezerwatu"), umięśniony Pazura z doczepionym "mięśniem" piwnym, dziwne ficzuringi (Kabaret Oralnego Niepokoju, Roker Perejro), zupełnie drewniania Przybylska (średnio ładna w tym filmie) w koszmarnej (what??????) charakteryzacji. Nie ma co streszczać fabuły - to po prostu komedia romantyczna, z tym, że mało śmieszna i ciężka w odbiorze. Lubaszence radzę zostawić kamerę w spokoju i grać w "Barwach szczęścia". Na zdjęciu Przybylska, hahahahaha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz