Oto, w telegraficznym skrócie, co ostatnio udało mi się zobaczyć:
BRUNO - kolejna inkarnacja Sachy Barona Cohena. Tym razem ostrze kpiny wymierzone jest w światek mody, hollywood i znów w polityczną poprawność. Gwarantowany ubaw po pachy i ból brzuch od śmiechu. Z chęcią zobaczę jeszcze raz.
PUBLIC ENEMIES - nowy film Michaela Manna, autora słynnej "Gorączki". Przyzwoity, wręcz dobry ale bez szaleństw. Pojedynek aktorski Bale - Depp nie ma w sobie takiej emocji jak słynny Pacino - De Niro. Historia gangstera Johna Dillingera raczej powiela mit romantycznego Robin Hooda niż jest jakąś realną biografią. To raczej hollywoodzka historyjka gdzie dobro i zło są ewidentne jak czerń i biel. Z tą ciekawą różnicą, że dobro to gangsterzy z zasadami a zło to wyzuci z zasad bezwzględni agenci FBI. Niemniej film ogląda się znakomicie.
STORYTELLING - obraz Todda Solondza ("Palindromy") znów demaskuje amerykańskie społeczeństwo w sposób dobitny i dosłowny. Tym razem sportretowane jest środowisko studentów i uczniów liceum. Dobra recenzja tutaj
BERLIN CALLING - film o berlińskim didżeju przeżywającym swoje rozterki artystyczno-narkotykowe. Dęte i bezpłciowe w sumie. Szkoda takiego tematu.
Nowy poziom setów djskich na YT
2 miesiące temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz