
Nie czytam tyle ile bym naprawdę chciał ale jeśli już się za coś zabiorę, to są to rzeczy zazwyczaj bardzo ciekawe. O Pamuku, laureacie literackiego Nobla już pisałem przy okazji niezwykłego "Stambułu". Tym razem akcja książki rozgrywa się też w tureckiej stolicy ale za to mamy wiek XVI i złote czasy Imperium Osmańskiego. Osią powieści jest próba rozwiązania zagadki tajemniczej śmierci jednego z nadwornych miniaturzystów sułtana ale tak naprawdę jest to jest tylko punkt wyjścia do finezyjnych rozważań przedstawianych przez kolejnych bohaterów (są to i ludzie ale też dzrewa, psy, nawet kolor). "Nazywam się..." mówi też o konflikcie między światem zachodu a wschodu, o religijnej ortodoksji, o świecie, którego już nie ma, o miłości, o specyfice świata muzułmasńskiego. Lektura przypomina nieco "Imię róży". Podsumowując - przygoda z takimi książkami to czysta przyjemność. Gorąco zachęcam, gdyż Pamuk jak mało kto naprawdę zasłużył na swoją nagrodę i warto dowiedzieć się dlaczego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz