Z reguły sceptycznie podchodzę do decyzji komitetu Noblowskiego i tak było w wypadku Doris Lessing. Nie powiem, że pozbyłem się całego sceptycyzmu po przeczytaniu zaledwie jednej, chudziutkiej zresztą, książki laureatki ale przynajmniej mogę powiedzieć, że teraz bardziej rozumiem tę decyzję.
"Podróż Bena" to opowieść o człowieku nieprzystosowanym, fizycznie odróżniającym się od reszty "zwykłych" ludzi, odmieńcem będącym pośmiewiskiem z powodu swej odmienności. To wołanie o tolerancję, o akceptację.
Ben jest osiemnastolatkiem wyglądającym na trzydziestolatka, kocha, pragnie, nienawidzi, wydaje się nieco opóźniony w rozwoju a jego reakcje są bardzo "pierwotne". Mimowolnie daje się wykorzystywać innym, często jest krzywdzony ale także otaczany miłością i troską przez dobrych ludzi. Przeżywa niesamowite przygody, chce być zwykły, normalny, nie odróżniać się od reszty społeczeństwa, co jest niestety niemożliwe. Celowo nie zdradzam całej treści książki, bo jej konstrukcja jest kapitalna w swej prostocie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz