4 paź 2008

Książka: Andrzej Stasiuk "Jadąc do Babadag"




Nigdy jakoś nie przepadałem za prozą Stasiuka, wydawał mi się być przereklamowanym pisarzem cenionym nie za to jak pisze ale głównie ze względu na swój nader barwny życiorys. Toteż gdy otrzymał Nike za w/w książkę byłem bardzo sceptyczny co do zawartości.Może dlatego też sięgnąłem po nią dopiero teraz. A lektura jest fascynująca. Stasiuk prowadzi nas szlakiem swoich podróży po peryferiach Europy Wschodniej, do zapomnianych zakamarków Polski, Słowacji, Słowenii, Węgier,Albanii, Mołdawii, Rumunii, Ukrainy.Bardziej interesuje go unikalny klimat miejsc, ludzie, otoczenie niż jakieś zabytki czy oklepane punkty prosto z każdego przewodnika. Fascynujące są jego przygody (polecam szczególnie wątek z podróżą węgierskim pociągiem oraz szalony rajd z rumuńskim taksówkarzem + wycieczka do Nadniestrza). Stasiuk w swojej snutej przez prawie 300 stron opowieści pokazuje inne oblicze Europy - egzotyczne, nieznane, pokazuje życie, które w niektórych miejscach zatrzymało się kilkaset lat temu, gdzie czas płynie inaczej, wolniej a tubylcy cieszą się każdą chwilą swojego życia. Refleksyjne pisarstwo na wysokim poziomie ale nie sądzę, żeby zmotywowało mnie jakoś do ogarnięcia innych stasiukowych produkcji.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

mam dosc podobnie. 'jadac do babadag' podobala mi sie dosc mocno natomiast jakos nie zmotywowalo mnie to do siegniecia po kolejne pozycje jedrka. zdrowka.

Bisti pisze...

ja przeczytalem chyba tylko "jak zostalem pisarzem" i nie powiem zeby mnie to powalilo, pamietam tez ze probowalem przeczytac cos jeszcze ale nie dalem rady dlatego tez taki sceptyczny bylem do "babadag" - to akurat warto przcezytac.pzdr rowniez