3 sty 2009

PODSUMOWANIE 2008: MINO aka MINTAJ aka COOKIE MONSTER


Podsumowaniom nie ma końca dzisiaj. Kolejny na tapecie to Mino, mój parter-in-crime z audycji Hip Hop Na Tip Top, którą razem prowadziliśmy jeszcze w tym roku a oddaliśmy ją w dobre i zacne ręce. Mino rapuje, studiuje i prowadzi też niestrudzenie bloga Niepodrodze, na którym to odnotowuje nagrywki swoje i koszalińskich ekip, promuje lokalne mixtejpy ( Kozacko Mixtape to ostatnie dzieło) oraz dokumentuje melanże, których pewnie w 2008 odbyło się bez liku. Mino jest także autorem jednego z bangerów wakacji - Kebaba. W wolnym czasie disuje werbalnie konkurecję, co daje różnorakie efekty. Przed Wami Mino:

Pisząc to posumowanie na samym wstępie dochodzę do wniosku że 2008 był dla muzyki bardzo przeciętnym rokiem i raczej nie zapisze się w historii niczym szczególnym, przynamniej dla mnie był jakiś... nijaki. Mam bowiem wrażenie, że było więcej płyt, które rozczarowały niż takich które mogły zaskoczyć. Zacznijmy może od największego losera z faworytów – Kanye Westa. Jego nowy album miał zapisać go w historii muzyki nie jako genialnego hiphopowego producenta, ale jak twierdził sam Kanye – wznieść go na pozycję taką jak mają np. the Rolling Stones czy the Beatles. Dlatego też Kanye zrezygnował z rapowania na rzecz śpiewania z pomocą auto tune. Kanye raperem od strony lirycznej i technicznej jest co prawda średnim, ale śpiewa jeszcze gorzej czego nawet vocoder nie jest w stanie ukryć. To właśnie sprawiło, że zamiast zostać Paulem McCartneyem został nową męską, czarną wersją piosenkarki Cher. Piszę o Kanyem także dlatego że mocno wylansował efekt auto tune co podchwycił cały amerykański mainstream, a co bardzo mi działa na nerwy w zeszłorocznych „szlagierach”. Nie da się tu nie wspomnieć o numerze „Swagger like us” zremiksowanym przez niezliczoną ilość raperów. Lil’ Wayne też oczywiście „wkurwiał ucho” w ten sam sposób. Przy tej modzie na vocodery zacofanie naszej rodzimej sceny rapowej wychodzi nam na dobre, uff ! Na polskiej scenie też w sumie nic szczególnego się nie działo, nudy na pudy: Peja wydał płytę, Eldo wydał płytę, Gural wydał płytę, OSTR też pewnie wydał płytę jak co roku. Molesta też wydała, ale tym razem bez Wilka. Na scenie brakuje nam nie tyle samego Wilka, co kilku młodych wilków, którzy wprowadzą coś nowego do rapgry. Po tym przydługim wprowadzeniu, czas bym przeszedł od ogółu do szczegółu i podał ważniejsze dla mnie pozycję w tym roku

Polska:
1. Łona i Webber-Insert-EP – niespodziewana epka szczecińskiego duetu, genialny numer ze Smarkiem.
2. Zeus - Co Nie Ma Sobie Równych – zwycięzca tegorocznego konkursu audycji WuDoo na najlepsze demo, udany debiut na legalnej scenie. Szacun.
3. Jimson – Gorączka w parku igieł EP – świeży rap w guście niedoszłych nekromantów, pozycja raczej dla koneserów.
4. PeeRZet – Hipocentrum – typ bardzo chwalony przez podziemnych kotów.
5. Raca/Stona/Dj Ike – Samotność, Wolność, Pasja – legalny debiut kotów
6. Lilu – La – spodziewałem się czegoś zupełnie innego, ale też nieźle. Nawet nie musiała rapować, bo ma na płycie najlepszych obecnie raperów operujących j. Polskim.

USA/świat
1. Termanology – Politics as usual – na tej płycie jest kilka fajnych numerów, pierwsze oficjalne solo tego latynosa, mój ulubiony ostatnio raper z NYC.
2. Heltah Skeltah – D.I.R.T. – lubię tych wariatów – szczególnie urzekł mnie singiel „Ruck n Roll”
3.Wiley - Wearing My Rolex – megahit na Vivie, oby tylko takie „hity z satelity” tam leciały
4. Kid Sister – Get Fresh – ten numer zrobił na mnie wrażenie równie duże jak na Michasiu.
5. Maino – Hi Hater – fajny track - zbieżność naszych ksyw przypadkowa.
6. Fake Blood – Mars – Bisti podklepał i się zajarałem, „bangier” !

Brak komentarzy: